Urodzona w Pietropawłowsku Kamczackim. Kamczadałka w trzecim pokoleniu (po mamie i babci). Świadek rozpadu Związku Radzieckiego. Dzieciństwo spędziła w bloku bez wody, prądu, gazu i ogrzewania, jako nastolatka mieszkała i pracowała w obozie Koriaków- hodowców reniferów. Znawca rękodzieła narodów północnych. Po wypadku samochodowym przesiadła się z renifera na wózek i zgłębiła wszystkie tajniki rosyjskich szpitali. Założyciel i wiceprzewodnicząca kamczackiego stowarzyszenia języka polskiego i kultury polskiej „Dom Polski”. Programista, psychoterapeuta, kulturoznawca, tłumacz. Mieszkała na Kamczatce przez 25 lat. W 2009 roku przeprowadziła się do Krakowa, gdzie zaczęła chodzić, ale wciąż walczy ze śmiertelną chorobą. Obecnie szczęśliwa studentka Instytutu Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa UJ:)
Katalog Książek 2014
Po „POZYTYWNEJ” stronie tęczy
Mam 31 lat. W końcu znalazłem właściwą drogę, którą chcę podążać, robię to co lubię i idę do przodu. Chociaż nie jest to droga prosta – być gejem i jednocześnie żyć z wirusem HIV to nie lada wyczyn.
Nie dlatego, że mnie to przerasta i nie umiem się z tym pogodzić (wręcz przeciwnie), ale ze względu na czas i miejsce, w którym przyszło mi żyć. Świadomość ludzka jest wprawdzie większa, niż jeszcze kilka lat temu, ale jest jeszcze sporo do zrobienia w tym aspekcie. Mimo wszystko daję sobie radę i realizuje swoje cele. Choć przyznaję na początku nie było łatwo.. Sprawiło to jednak, iż w tej chwili jestem silniejszy, „pogodzony”, konsekwentny i nastawiony „pozytywnie”, spełniając jednocześnie swoje marzenia… Wartością dodaną jest wrażliwość na potrzeby innych i ogromna empatia wobec samego siebie i ludzi w podobnej sytuacji do mojej.
Jeśli chcesz wyczytać więcej w mojej księdze to ciepło zapraszam.
Ale „ostrzegam”, nie ma ona jeszcze zakończenia.. Będzie ono jedyne możliwe, u boku tego jedynego, którego historia życia spotkała się z moją. Teraz jest to NASZA historia życia. Napiszemy zatem wspólne zakończenie…
Osoba na wózku inwalidzkim
Czy osoba na wózku, może studiować, zabierać się nieudolnie za pisanie pracy licencjackiej, pragnąć kontaktu z ludźmi, szukać nowych doświadczeń przygód, a co „najgorsze” będąc facetem bezczelnie… farbować włosy ?!. Tak, może. Mimo masy utrudnień i przeciwności, staram się być pełno(s)prawnym członkiem społeczeństwa, wchodzącym w dorosłe życie, z troskami i planami, które towarzyszą przecież nam wszystkim. Jednak przez swoją „inność” i niedomagania, muszę, częściej niż Ty szukać pomocnej dłoni.
Przyjdź, a opowiem Ci swoją historie.
Weganin
Jestem weganinem – nie jem zwierząt ani żadnych produktów odzwierzęcych. Weganizm jest stylem życia zmierzającym do wykluczenia wszelkich form wykorzystywania zwierząt. Nie jem zwierząt z powodów etycznych – nie wyobrażam sobie, by dla mojej fanaberii miało cierpieć choć jedno zwierzę. Obecnie ponad milion osób w Polsce jest na diecie roślinnej, ale weganizm czy wegetarianizm wciąż budzi zdziwienie, a osoby na takich dietach muszą dalej odpowiadać na pytania typu: „To co Ty właściwie jesz? Trawę?”. Odkąd zmieniłem dietę, odkryłem, jak dużo stereotypów krąży na temat wegan – niektórzy wierzą, że odżywiamy się wyłącznie sałatą, sądzą, że musimy dokonywać wielkich wyrzeczeń rezygnując z mięsa zwierząt, postrzegają nas jako fanatyków lekceważących polskie tradycję. Chętnie z Tobą porozmawiam i opowiem Ci więcej, a także rozwieję Twoje wątpliwości.
Aktywistka prozwierzęca
Działam dla zwierząt – nie tylko dla tych towarzyszących – kotów, psów, ale dla wszystkich: ptaków, zwierząt dzikich, świń, krów itp. Jestem weganką, nie ma dla mnie zwierząt lepszych i gorszych. Wszystkie są dla mnie ważne. Na opresji zwierząt jest ufundowana nasza cywilizacja – jemy je, przerabiamy na ubrania, testujemy na nich leki, detergenty, broń, krzywdzimy, zabijamy dla rozrywki. Uważam, że zwierzętom należy się szacunek i podstawowe prawa , podobne do tych, które przysługują ludziom – do życia, integralności, nietykalności, szczęścia. Wcześniej działałam w ruchu feministycznym, pracowałam z niepełnosprawnymi. Od zawsze byłam aktywistką społeczną, w pewnym momencie zrozumiałam że zwierzęta, podobnie jak pewne grupy ludzi, są opresjonowane w naszej kulturze. Często o osobach zajmujących się zwierzętami myśli się, że są mizantropami, nie mają nic lepszego do roboty, nie mają żadnych zainteresowań, zajmują się bzdurami itp. To stereotypy. Staram się patrzeć globalnie na problem wykorzystania zwierząt, bo jest on nierozdzielnie związany z innymi formami opresji w naszym kręgu kulturowym.
Chory psychicznie aktywista świadomości zdrowia psychicznego
Choruje na zaburzenie schizoafektywne o charakterze maniakalnym od 1999 roku. Pierwszy epizod wydarzył się pod koniec szkoły średniej, tuż przed Międzynarodową Maturą w United World College of the Atlanic w Walii, gdzie byłem na stypendium, więc pierwszy raz w szpitalu psychiatrycznym byłem w walijskim Bridgend. Tę szkołę średnią ukończyłem, jednak w związku w chorobą musiałem zarzucić planowane studia w Stanach Zjednoczonych, gdzie udało mi się być na semestralnym stypendium z anglistyki UJ, ukończonej 3 lata po przepisowym terminie, ponieważ pisanie pracy magisterskiej i publikacja mojej pierwszej książki poetyckiej, doprowadziły do blisko 3-letniej dekompensacji. Przymusowy powrót do Krakowa, jak również niezrozumienie, przemilczanie, stygmat choroby psychicznej w najbliższym otoczeniu m.in. w rodzinie, na uczelni, w życiu codziennym, spowodował, że przez dekadę czułem się we własnym kraju i mieście jakby na emigracji, pomimo odnoszonych przeze mnie sukcesów.
Dlatego w roku 2010 w wywiadzie ze mną dla internetowego pisma literackiego (http://allarte.pl/df723MTE0NDU_2,medias-in-res—wywiad-z-piotrem-mierzwa.html) i na spotkaniu autorskim ze mną i Adamem Wiedemannem w Warszawie (http://kilkaliterec.blogspot.com/2011/04/xxiii-spotkania-uli-adam-wiedemann.html – zapis audio) wyjawiłem fakt swojej choroby psychicznej, co doprowadziło m.in. do przemocowego konfliktu domowego z młodszym bratem (z rodzicami nie mieszkam od 15 roku życia, ale przez ostatnie 12 lat mieszkałem w kupionym przez nich dla swoich dzieci mieszkaniu na oś. Ruczaj), który zamieszkał ze mną w 2010.
W trakcie konfliktu byłem dwukrotnie „aresztowany” w Kobierzynie, po mojej interwencji na policji po przepychankach z bratem (raz na tydzień w 2012, raz na 4 tygodnie w 2013), który poza tym stosował pasywną agresję tzn. przez ponad 2 lata niemal nic do mnie nie mówił, będąc w domu. W końcu, dzięki akcji wsparcia, którą zorganizowałem sobie na facebooku i hojności osób mi słabo znanych, albo i nieznanych (koleżanki poetki zorganizowały dla mnie czytania w Kaliszu i Zielonej Górze), 3 miesiące temu mogłem zamieszkać samemu, opuszczając przemocową sytuację domową i zostawiając za sobą moje osiedle, rodzinę i większość przyjaciół.
O swoich doświadczeniach przemocy i wykluczenia piszę w wierszach i zbiorze esejów Próby bycia wariatem i inne możliwości ponoszenia porażki we współczesnej Polsce, dostępnych tutaj: http://issuu.com/snubrat.
Aktywny senior
Aktywny czyli żyjący i działający tu i teraz; nie rozpamiętujący przeszłości; niekoncentrujący się na sobie ale na zadaniach do rozwiązania i kontaktach z innymi; jeśli trzeba to majsterkujący w myśl zasady: „co człowiek stworzył, to jak się zepsuło to i człowiek potrafi naprawić”; nie obcy mu jest komputer i Internet; wędrówki po górach i dolinach, lecz także przez świat ludzkich myśli – książek, gazet, czasopism; lubi pracować z młodymi, bo to pozwala młodość zachować; pisze i publikuje bo lubi się z innymi dzielić swoimi przemyśleniami i uczuciami.
Gej
Jestem gejem. Byłem nim od zawsze, odkąd pamiętam, jednak przez większość swojego życia żyłem w nie swojej, heteroseksualnej skórze. Starając się dopasować do zamkniętego, homofobicznego środowiska, w którym przebywałem, przywdziewałem heteroseksualną pozę. Robiłem To świetnie! Każdego dnia wychodząc z domu do szkoły, na uczelnię czy do pracy, część swojego prawdziwego „ja” chowałem gdzieś głęboko, w niewidocznym dla nikogo miejscu. Był To czas, kiedy próbowałem dopasować się świata. Myślałem, że można życie podzielić na dwie frakcje. Zamykając kolejne drzwi do normalności, w żadnym nie czułem się dobrze. Traciłem siebie każdego dnia. Kierowany strachem przed niezrozumieniem, odrzuceniem i pogardą brnąłem coraz głębiej w zakłamanie i obłudę. Pozbawiony poczucia własnej wartości i zrozumienia, dwa lata temu, nie widząc wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji, próbowałem odebrać sobie życie.
Dziś po dwóch latach terapii i uczeniu się życia ze sobą, a raczej życia jako ja, jestem szczęśliwy. Zrozumiałem, że Gej, mimo, że nierzadko opluwany, wyśmiewany czy szykanowany, nie jest obywatelem drugiej kategorii. Spełniam swoje marzenia, podejmuję tysiące wyzwań i realizuję je. Nie naginam się do świata, ani świata do moich wyobrażeń o nim, ponieważ jest on na tyle duży, żebyśmy wszyscy mogli komponować się w nim w jednym, pięknym, kolorowym bukiecie.
Przekonana, że niewidząc można cieszyć się życiem
Jak można samodzielnie funkcjonować nie widząc? Nie da się ugotować obiadu nie widząc obieranej marchewki i krojonej pietruszki? A ubrania jak je dobrać żeby pasowały stylem i kolorami….? Oglądanie filmów bez wzroku pewno nie jest już możliwe? Takiej niewidzącej osobie to trzeba pewno we wszystkim pomagać….?
Nie bez lęku zastanawiałam się czy faktycznie tak będzie wyglądało moje życie gdy przestanę widzieć. Kilka lat temu, pomimo wielu starań łącznie z zagryzaniem zębów gdy wbijano mi igły pod oczy na zabiegach akupunktury – straciłam wzrok.
I okazało się, że obawy były tylko częściowo uzasadnione bo pomimo tego, że nie widzę samodzielnie gotuję, nie parzę sobie rąk wlewając wrzątek do szklanki, znalazłam sposoby na dobieranie ubrań a w górach męczę się podobnie jak kiedyś z tą tylko różnicą, że teraz mam lepszą kondycję;) i widzę te góry dzięki szumom wiatru, zapachowi lasu, śpiewu ptaków i smacznym plackom ziemniaczanym w schronisku.
Jeśli ciekawi Cię jak postrzegam i rozumiem świat teraz gdy nie widzę chętnie opowiem Ci o życiu pełnym poszukiwań i znajdywaniu pomysłowych rozwiązań, które pozwalają na…. No właśnie na co? Tego możesz się dowiedzieć a może to odkryć czytając moje rozdziały a może dopiszesz swoje przemyślenia i refleksje.

W obcym ciele
Urodziłem się jako kobieta, ale nigdy się nią nie czułem. Odkąd pamiętam zawsze było coś nie tak. Ciało kobiety-umysł mężczyzny. Funkcjonowanie w takim wydaniu jest niemożliwe, dlatego pomimo wielu prób dopasowania się, postanowiłem zakończyć ten koszmar i poddać się korekcie płci. To była bardzo trudna decyzja, w grę wchodziło cale moje życie, jednak pomimo strachu postawiłem wszystko na jedna kartę. Teraz wiem, ze była to jedyna słuszna decyzja i jedna z najlepszych w moim życiu. Od ponad 2 lat przyjmuje leki, dzięki którym mogę funkcjonować zgodnie z moja płcią psychiczna. Jednak, wbrew moim naiwnym marzeniom, nie oznacza to końca problemów związanych z moim transseksualizmem. Decydując się na zmianę wiedziałem o trudach jakie się z tym wiążą, ale byłem pełen wiary i nie do końca zdawałem sobie sprawę jak trudny i długotrwały to proces, jak ciężko jest funkcjonować w zawieszeniu, będąc wciąż w ciele którego nie akceptuję… Po ponad 2 latach kuracji jestem nieporównywalnie szczęśliwszy, pomimo tego ze rzeczywistość nie jest tak kolorowa jak marzenia. Jeśli jesteś ciekaw jak to jest żyć w nieswoim ciele, jak dojrzewałem do tej decyzji i doszedłem do miejsca w którym jestem dzisiaj, zapraszam do czytania. W kolejnych rozdziałach tej książki nie tak dawny entuzjazm zderza się z szara rzeczywistością. To opowieść o radości i rozpaczy, o zwycięstwach i klęskach, o moich wszystkich planach i zwątpieniach w nie a przede wszystkim o szczęściu jakim jest życie w zgodzie ze samym sobą.. Nie wiem jak ta opowieść się zakończy, być możne kiedyś będziesz mógł przeczytać jak to jest żyć po zmianie- mam taka nadzieje.
Ateista, aktywista, feminista śpiewający w chórze
Jestem otwartym na świat i różnorodność, tolerancyjnym ateistą. Nie wierze w bogów ani w boginie ale nie zabraniam innym w nich wierzyć. Pilnuje tylko by owa wiara nie wpływała na tworzenie prawa które będzie wymuszać na mnie i innych jak mają i mogą żyć. Jestem aktywistą społeczno-politycznym bo wiem, że jak chce by coś było zrobione muszę sam też to zrobić. Jestem feministą gdyż rozumiem co to jest feminizm. Śpiewam też w Krakowskim Chórze Rewolucyjnym bo w pieśniach rewolucyjnych jest moc by ruszyć z posad bryłę świata.
Osoba bezdomna
To jedno z najgorszych i zarazem najważniejszych wydarzeń mojego życia, które mocno wpłynęło na to, jaką jestem teraz osobą. Przez ponad trzy lata – walka o przetrwanie, o dożycie następnego dnia i o zachowanie godności. Godność to jedna z ostatnich rzeczy, jaka zostaje osobie bezdomnej. Jak to jest, nie mieć dokąd wracać? Jak do jest nie mieć miejsca, które można by nazwać domem? Jak to jest, gdy pada śnieg, temperatura spada poniżej zera a człowiek nie ma dachu nad głową, czy choćby ciepłego koca? Jak to jest, gdy nie ma gdzie złożyć zmęczonej głowy i zasnąć na chwilę? Jak to wpływa na osobę doświadczającą tego stanu, jak odbierają ją inni, na jaką pomoc rzeczywiście może liczyć w Polsce? Jak to jest, kiedy bezdomność dotyka osobę młodą i postrzeganą przez perspektywę „słabszej” płci? Jak to jest, gdy znajdując na ulicy 50 groszy płacze się ze szczęścia, bo to oznacza niezwykłe, świeże jedzenie takie jak bułka, które może starczyć na kilka dni? Jak to jest, gdy z dnia na dzień stajemy się osobą niewidzialną? Gdy tracimy wszystko, gdy nagle nie zostaje nam absolutnie nic – i absolutnie nikt. Bezdomność to również samotność. Bezdomność to ponura, wstrząsająca historia, albo przerażająco zwykła, znajoma wręcz, stojąca za znalezieniem się na ulicy. Bezdomność może dotknąć każdego z nas. Osobę bez zawodu, osobę młodą, osobę z wykształceniem, osobę ze świetną pracą, osobę starą, osobę samotną i osobę rodzinną. Może dotknąć każdego z nas. Bezdomność dotknęła mnie i pragnę podzielić się z Tobą swoimi doświadczeniami. Nie wszyscy bezdomni są tacy sami, choć łączy nas ten sam ból i to samo cierpienie. Mogę Ci opowiedzieć, jak to jest myć się na dworcach, prać ubrania po umywalkach, starać się nie rzucać nikomu w oczy. Jak to jest mieć cały swój dobytek w małym tobołku na plecach, ale nie mieć dokąd wracać ani nie mieć dokąd iść. Chętnie opowiem Ci z jak mało spodziewanych stron nadchodzi pomoc. Opowiem Ci, jak straszne są noce, gdy jest zima. Opowiem Ci, jak żyje się w ośrodku dla bezdomnych, gdy spotka osobę takie szczęście, jak dostanie się do takiego ośrodka. Jak różni ludzie w nich przebywają i jak różne historie stoją za nimi. Podzielę się z Tobą swoją historią i historiami innych, jeżeli tylko znajdziesz odwagę, by posłuchać.
Gej (druga Książka przyp. Fundacja)
Kim tak naprawdę dla innych jestem? Zboczeńcem? Osobą siejącą zgorszenie? Ludzie często oceniają innych w ogóle ich nie znając. Czasami jednak bywa tak, że nawet nie chcą ich poznać. Ja wiem jedno; taki się urodziłem i nawet jeśli chciałbym to zmienić, to i tak pozostanie to we mnie. Dlatego też akceptuje siebie i wiem na pewno, że wolę chłopców. Nie wstydzę się tego i dzięki temu mogę się dzielić moimi doświadczeniami z innymi. Na początku było ciężko, bo byłem z tym sam. W późniejszym czasie dowiedziałem się, że jednak jest nas bardzo wielu i wcale nie jestem odosobnionym dziwadłem. Tak, jestem gejem. Teraz bardzo łatwo przychodzi mi się do tego przyznać i wcale nie mam z tym problemu. Na dzień dzisiejszy wiem czego chcę – Znaleźć mężczyznę mojego życia i się z nim zestarzeć.