Michał porzucił stan duchowny po 6 latach. Była to najtrudniejsza decyzja w życiu. To tak, jakby zamknąć oczy i rzucić się w przepaść – mówiąc jednym głosem. Sam uważał, że zrzucenie sutanny to gest uczciwości wobec Boga i siebie, co jest lepsze niż życie w zakłamaniu, hipokryzji.
Jak sam mówi: „ Wiara w Boga jest jak zakochanie. Spędzasz z kimś czas i nie widzisz w nim nic specjalnego, a nagle coś czujesz i totalnie ci odpala. Rutynowa modlitwa się zmienia. W ten sposób zrozumiałem, że moje miejsce jest w Kościele. Czułem nawet tęsknotę za Bogiem. W niedzielę rano wbiegałem do kościoła, aby uklęknąć, pomodlić i spędzić czas na modlitwie. Przez to, że jestem gejem, doświadczam podziału. Kiedy myślę o zbawieniu, widzę świat, w którym ten podział znika. Chcę zjednoczenia, gdzie nie muszę być Polakiem, mężczyzną, gejem. Nie mam ograniczeń. Pragnę zbawienia od różnic, które dzielą. Może dlatego, że to mnie najbardziej boli, dotyka. Kiedy się modlę, zawsze proszę, żeby być niepodzielny, nieposegregowany i cieszyć się jednością. Wierzę, że różnice, które na ziemi są istotne, w niebie nie będą miały żadnego znaczenia.
Ale szczęście to jest coś, co człowiek ma w sobie. Ja cieszę się, że jestem gejem. To dało mi zupełnie inne spojrzenie na świat. Obserwuję czasem znajomych w pracy. Każda osoba, która się różni, jest natychmiast oceniana, segregowana. Nawet nie ze względu na orientację. Wystarczą poglądy, ubiór. Jak ktoś wygląda bardziej oryginalnie, to wszyscy go atakują. A ja rozumiem inność we wszystkich wymiarach. Doceniam bogactwo, gdy ludzie są różni. Gdy wszyscy są jednakowi, pojawia się presja, żeby nie odbiegać od reszty.
Kiedy myślę, czego mi brakuje, to właściwie tylko poprzedniej pracy. Nawet nie bycia nauczycielem religii, czy braciszkiem w zakonnych kuluarach, ale tych rozmów o Bogu, które były z tym związane. Przez wiele lat moja praca polegała na przybliżeniu ludziom Boga.”
Chcesz poznać historię geja- „byłego zakonnika” i dowiedzieć się jak wygląda życie w zakonnej celi? Przyjdź i posłuchaj.